Czego Uczyć Dzieci (3) – ROZBUDZANIE CIEKAWOŚCI ŚWIATA
Tworzenie dzieciom sprzyjającego klimatu do poznawania świata przez nas, rodziców, opiekunów i wychowawców, warunkuje jego wszechstronny rozwój fizyczny, społeczny, emocjonalny oraz intelektualny. Ciekawość poznawcza jest wpisana w naturę dziecka, więc wydawałoby się, że rozbudzanie jej nie jest dla nas trudnym zadaniem. Czyżby? My dorośli, często obrastamy w pancerze, przez które ciężko przebić się „wewnętrznemu dziecku”, które drzemie w każdym z nas. To „wewnętrzne dziecko”, gdy oddamy mu głos, pomoże nam towarzyszyć naszym dzieciom w odkrywaniu świata. To „ono” sprawia, że patrzymy na życie z perspektywy małego człowieka, identyfikujemy się z jego przeżyciami i mimochodem, dzięki wspomnieniom z dzieciństwa, ożywającym w czasie wspólnych przygód, stajemy się bardziej empatyczni, wrażliwsi, radośni, prawdziwsi i otwarci na potrzeby dzieci. Po co wracać do dzieciństwa, skoro jesteśmy „tu i teraz”? A jeśli nasze dzieciństwo wcale nie było takie fajne? Jeśli nie chcemy go przywoływać, bo budzi złe emocje, niepokój a czasem ból. Właśnie po to warto! By się z nim skonfrontować jako dorosły człowiek. Minęło sporo czasu, nabraliśmy dystansu, mądrości, mamy większą świadomość i dojrzałość emocjonalną, by wyjść na spotkanie siebie z dzieciństwa. Po co? By poczuć ulgę, by zrozumieć siebie dziś, by zadać sobie pytanie „co mogę dla siebie zrobić?” i rozpocząć proces wewnętrznej zmiany.
Dlaczego poświęcam czas naszemu dzieciństwu, podczas, gdy mowa jest o naszych dzieciach, dlaczego to takie ważne? W moim przekonaniu nie wychowamy dobrze, jeśli nie będziemy żyć w zgodzie z własnym sobą. Autentyczność jest kluczem do serc naszych dzieci. Marzymy, by wyrosły One na mądrych, świadomych, dobrych, odważnych, zdrowych emocjonalnie i pełnych wiary we własne siły dorosłych ludzi. By miały własne zdanie, potrafiły się odnaleźć w trudnych sytuacjach, miały ugruntowane priorytety
i trwały system wartości, podążały za marzeniami, realizowały cele i plany, umiały zadbać o siebie i bliskich. By były spełnione i szczęśliwe. Szczęściu trzeba pomóc. Nic nie spadnie z nieba samo. Budzenie ciekawości świata zacznijmy od siebie. Zapytajmy na ile jesteśmy w stanie wspierać w tym nasze dzieci. Na co wystarcza nam sił i czasu, by autentycznie i z pełnym zaangażowaniem być z nimi w pełni „tu i teraz”. Czy to będzie spacer, wycieczka rowerowa, pójście do teatru, na wystawę, gra planszowa, rysownie, czytanie. Nieważne. Dla dziecka najistotniejsza jest nasza obecność, interakcja, rozmowa, wymiana myśli, dotyk, przytulenie. Dziecko czuje się wtedy zrozumiane, potrzebne, kochane. Jest wówczas szczęśliwe. Jeśli nakłaniamy swoje dzieci do aktywności poznawczej, sami siedząc przed ekranem laptopa, komórki lub telewizora, to prędzej czy później obok nas, na kanapie „uwije sobie gniazdo” nasze dziecko. Jeśli zapisujemy je na szereg zajęć dodatkowych, a sami nie mamy zainteresowań i pasji, to w naszym dziecku prędzej, czy później naturalna chęć doświadczania i poznawania ulotni się. Dziecku nie trzeba raju – Dubaju z „all inclusive”, saunami, basenami, leżakami. Jemu trzeba nas, z naszą pasją, energią i prawdziwą chęcią bycia razem. Choćby to miał być park za rogiem, las czy jezioro w pobliżu. Pamiętajmy, że dziecko uważnie nam się przygląda. Mały człowiek nie zrobi tego, co mu powiemy, zrobi to, co my robimy. Wierzę w nas, tylko miejmy odwagę spotkać się z naszym „wewnętrznym dzieckiem”.
Iga Kamela – Nauczyciel Pracowni Rozwoju Muzyczno-Ruchowego
You must be logged in to post a comment.