„Czego Uczyć Dzieci” (1) – Więzi rodzinne
Nasz dom, nasza rodzina oraz to, co w niej jest, a czego nie ma, warunkuje rozwój naszych dzieci. Środowisko rodzinne, pierwsze i jedyne jakie zna dziecko na początku swojej drogi przez życie jest fundamentem budowania jego „JA”. Rodziny bywają różne. Mieszkamy razem, lub osobno, blisko i daleko. Mamy wiele pokoleń, lub jesteśmy tylko my i nasze dzieci. Żyjemy w związkach formalnych, nieformalnych, patchworkach a czasem sami. Są rodziny wielodzietne, posiadające jedno dziecko
oraz rodziny zastępcze. Wszystkie to RODZINA. Rodzina, w której nasze dzieci powinny być bezpieczne, czuć się „zaopiekowane” i kochane. Z punktu widzenia zaspokajania potrzeb dziecka nie jest ważne w jakiej rodzinie się wychowuje. Ważne, by spełniała swoja rolę. Od nas, dorosłych zależy budowanie więzi rodzinnych. My pokazujemy i uczymy nasze dzieci relacji z bliskimi. Zdrowa rodzina, to nie obrazek z gazety, reklama, czy film. To wymagający poświęcenia, zaangażowania, czasu i uczuć proces współistnienia, współgrania i współpracy. Zdrowa rodzina to spotkania, rozmowy, kłótnie, kompromisy, pomoc, wsparcie, zasady, rytuały. To szczerość, uczciwość i miłość. Jeśli tak to funkcjonuje, zazdroszczę i podziwiam. To największy prezent dla dziecka, móc dorastać w takim klimacie. Ale często tak nie jest…Co możemy wówczas zrobić? Najbardziej oczywistą rzecz – spotykać się, być ze sobą, rozmawiać. Nie zawsze jest to proste, a często niemożliwe. Dlaczego? Przez strach… Nasze konflikty, niezrozumienia, stare „tematy” „ lub świeże rany, separacje, rozwody, wyjazdy „za chlebem”, spory światopoglądowe, polityczne, finansowe, religijne, społeczne, kulturowe wymagają od nas refleksji i samooceny a często słowa „przepraszam” lub „wybacz mi”. Tego się boimy, więc dajemy na zastaną rzeczywistość przyzwolenie nie robiąc nic. Myśląc, że sytuacja sama się zmieni. Nic się samo nie zmieni. Musimy działać, nie myśleć życzeniowo, nie budować iluzji, ni domysłów. Boisz się rozmowy? Ja też. Nikt
z nas ani w rodzinie ani w szkole nie uczył rozmawiać szczerze i otwarcie o naszych potrzebach. Nie trenowaliśmy komunikatu „ja”, dlatego zazwyczaj winni są wszyscy, tylko nie my. Nie ukształtowano w nas postaw asertywności – by w sposób nie krzywdzący innych zasygnalizować, co nas boli. Nie mówiono, jak wybaczać. Nigdy nie jest za późno na naukę. A nagroda jest szczytna. To dobrostan. Ciężki jest plecak nierozwiązanych spraw, przykrych słów, złych decyzji. Brak kontaktu z bliskimi ciąży nam każdego dnia na barkach i odbiera siły. A my potrzebujemy dużo energii na skomplikowaną i wymagającą codzienność. Może warto go z siebie zdjąć? Powoli wyciągać zbędny balast? Nie wszystko na raz. Ustalmy priorytety. Zastanówmy się, za kim najbardziej tęsknimy, kogo nam brak, kto był ważny a teraz jest wspomnieniem. Być może teraz jest ten czas. Pandemia Covid – 19 zmieniła formę naszych kontaktów ograniczając się do rozmów przez telefon bądź kamerki w urządzeniach multimedialnych. Przez ten czas kontaktowaliśmy się ze sobą w bardzo ubogi sposób. Bez dotyku, bez bliskości, bez wspólnie przeżywanych chwil. Czy to ma wystarczyć nam i naszym dzieciom? Takie bycie „zdigitalizowaną” rodziną z płytkimi i najczęściej bardzo krótkotrwałymi relacjami? Nasze dzieci potrzebują kontaktu z mamą – to bezwarunkowa miłość, z tatą – to opoka, z rodzeństwem i kuzynostwem – to pole do budowania kompetencji społecznych, z wujkami i ciociami – to różnorodność i przygoda, z dziadkami – to czułość, ciepło dłoni, zapach ciasta i niekończące się ciekawe historie. Dajmy dzieciom możliwość budowania tożsamości, one na to zasługują. My też.
IGA KAMELA – Nauczyciel Pracowni Rozwoju Muzyczno – Ruchowego