Maj przy stołach, czyli relacja z 47. Soboty z RPG
Wiosna powoli wita w pałacowe progi. Po ciężkim i kameralnym kwietniu nadszedł czas na rozkwit i nowe sesje w naszej auli. Jako że gracze dopisali, to i sesji było więcej. Emocje było słychać w każdym rogu naszej erpegowej sali, bowiem heroiczność przygód przeszła nasze najmniejsze oczekiwania. W maju można było przeżyć poniższe przygody:
- „Cyberpunk Red” – Krawędziarze (czyli nasi bohaterowie) musieli odnaleźć perkusistę ze swojego zespołu. Ten zbyt mocno „zabalował”, zaczepiając jednocześnie gangerów czyli członków gangu. Po odbiciu go z placu budowy cały zespół wrócił na salę koncertową na swój występ. Jednak następnego dnia gang postanowił się zemścić, porywając ich agenta i źródło gotówki w jednej osobie. Jedną szybką bombową akcję później przekonali się, że to był zły pomysł. Niestety sala koncertowa również,
- „OHET” – Młodzi adepci magii musieli odkryć tajemnice stojąca za jej brakiem działania. Musieli zmierzyć się z wrednymi chochlikami i przywróć magię, która napędzała szkolną kuchnię,
- „System autorski” – Warszawska grupa telewizyjnych egzorcystów – po wpadce w telewizji śniadaniowej – staje przed zadaniem, które może pomóc uratować ich wizerunek. Czeka ich wypędzenie złego ducha z młodej dziewczyny, co okazuje się być znacznie bardziej skomplikowane niż podejrzewają,
- „Mork Borg” – Na zachodnim wybrzeżu krainy Tveland, nad cieśniną która dzieli Tveland od Kergüs, znajduje się miasto portowe Svartvik. Trzej bohaterowie – berserker, pustelnik wiedziony przez wizję i alchemik – wsiedli na statek «Gryf», żeby dopłynąć do Kergüs, bo każdy z nich miał tam pewne sprawy do załatwienia. Podczas sztormu niestety «Gryf» zatonął. Poza bohaterami ocalał tylko jeden marynarz. Okazało się, że trafili na wyspę, której nie ma na żadnej mapie. Na Wyspie Milczenia mieszkało ośmiu wyznawców istoty, którą nazywali Żółtą Ropuchą. Wierzyli, że wydzielina z jej brodawek zapewnia im wieczne życie i z tego powodu oddawali jej boską cześć. Chcieli przekonać bohaterów, że muszą dołączyć do ich kultu. Bohaterowie ranili jednego z wyznawców i zadeklarowali, że potrzebują czasu do namysłu. Przywódca kultu, brat Göll, przystał na to i dał im czas do zmroku. W istocie Żółta Ropucha czerpała ze swoich wyznawców nich energię, żeby pozostawać po tej stronie bariery. «Wieczne życie» oznaczało przemianę w żywe trupy, nieczułe na ból i strach. Ponieważ Żółta Ropucha wciąż potrzebowała nowych ofiar, co pewien czas wywoływała sztorm, licząc na rozbitków. Bohaterowie zdecydowali się na podstęp, żeby zbliżyć się do Ropuchy. Alchemik wylał fiolkę z Eliksirem Życia na Żółtą Ropuchę, w ten sposób osłabiając jej nienaturalne ciało. Zaraz po tym pustelnik odczytał zaklęcie «Dłonie Otwierają Południową Bramę» i wyjąca, sypiąca iskrami kula ognia trafiła demona prosto w jego rozdziawioną paszczę. Alchemik postanowił dokończyć tratwę, bo chciał opuścić wyspę jak najszybciej. Oprócz Żółtej Ropuchy na wyspie znajdowała się jeszcze jedna demoniczna istota. Była to Biała Księżniczka, uwięziona w jamie, pełnej skarbów. Berserker i alchemik postanowili uwolnić damę z opresji i zniszczyli kamienny, magiczny krąg, broniący dostępu do jamy. Gdy berserker zszedł do jamy, Biała Księżniczka rzuciła się ze szponami na niego. Jej piękna twarz zmieniła się w ohydną paszczę, pełną ostrych kłów. Berserker odciął toporem Białej Księżniczce dłonie i uciekł na powierzchnię. Wyspa zaczęła się rozpadać i morskie wody wdarły się zewsząd, lecz bohaterowie odpłynęli szczęśliwie na tratwie.
Dziękujemy ogromnie Mateuszowi Freidenbergowi, Wojciechowi Krzymińskiemu, Kosmie Sochańskiemu i Maciejowi Szydłowskiemu za przygotowanie i poprowadzenie sesji dla naszych uczestników. Historie, które przygotowaliście, i emocje, które zagwarantowaliście, na pewno pozostaną wśród naszych bohaterów i bohaterek na długo.
Tekst: M. Mroczek
Zdjęcia: I. Ginett
You must be logged in to post a comment.