Pierwszy etap Regat The Tall Ships Races 2013 za nami
4 lipca 2013 w Aarchus rozpoczęły się regaty The Tall Ships Races. Szczecin reprezentują załogi Frydryka Chopina, Daru Szczecina, Magnolii, Zrywu, Urtiki oraz załoga Kapitana Borchardta, która jest załogą reprezentującą Pałac Młodzieży i Szczeciński Program Edukacji Morskiej
Po wypłynięciu z Aarchus i serdecznym pożegnaniu przez mieszkańców miasta i asystujące jednostki pływające pożeglowaliśmy na linię startu na pełnym morzu, która wyznaczona została przez dwie jednostki pomocnicze. Wcześniej jednak przepłynęliśmy pod mostem zawieszonym 55 metrów nad wodą, majestatycznie łączącym Danię i Szwecję na wysokości Kopenhagi. Start odbył się osobno dla każdej kategorii żaglowców – najpierw wyruszyły te największe, później, po pół godzinie jachty klasy B – wśród nich nasz „Kapitan Burchardt”, po 15 minutach kolejne klasy. Start żaglowców nie był spektakularny, gdyż przewrotny Neptun poskąpił wiatru i wszystkie żaglowce stały w miejscu przy zupełnej flaucie. Dopiero wieczorem pierwsze powiewy ruszyły nas z miejsca. Siła wiatru wzmagała się coraz bardziej, aż doszła do 7 – 8 w skali bouforta. Wachty pełnione były z coraz większą trudnością, wielu z nas poddało się chorobie morskiej która odebrała siłę i chęci do aktywnego udziału w zadaniach, jednak ci z nas, którzy oparli się przykrym dolegliwościom, dzielnie zastępowali i wspierali pozostałą załogę. Po ciężkiej nocy dotarła do nas przykra wiadomość: 11 lipca, z nieznanych przyczyn, ponad 100 letni żaglowiec Wywern zaczął iść na dno przy południowym wybrzeżu Gotlandii. 10-osobowa załoga szybko została uratowana i helikopterem odwieziona na brzeg. Kilka godzin później na pokład tonącego statku weszło 3 członków załogi żaglowca Wilde Swan – także biorącego udział w regatach Tall Ship Races, jednak przechylona jednostka poszła pod wodę. Wraz z nią zatonął jeden z żeglarzy, który jak mówią świadkowie zaplątał się w liny. Pozostałą dwójkę uratowała załoga szwedzkiej łodzi ratunkowej.
Po tym przykrym wydarzeniu znów zapanowała cisza która zmusiła nas do rzucenia kotwicy u brzegów Olandii. Tam staliśmy dobę, skąd znów zaczęliśmy halsować przy powracającym, niekorzystnym wietrze z północy. Jednostka „Kapitan Burchardt” jest jachtem, który najefektywniej pływa przy wiatrach z baksztagu oraz półwiatrach, niestety tych byliśmy pozbawieni, więc ostatecznie kapitan jednostki podjął decyzję o wystąpieniu z wyścigu i uruchomieniu silnika, byśmy we właściwym czasie mogli dotrzeć do Helsinek.
I tu kolejny pech – jedna z naszych koleżanek uległa wypadkowi – bujnięcie jachtu, strome schody chwila nieuwagi i w efekcie ból i silna opuchlizna śródstopia. Lekarz okrętowy zadecydował o konieczności dostarczenia rannej do szpitala co wymusiło ponowne stanięcie żaglowca na kotwicy. Na szczęście uraz naszej koleżanki nie był skomplikowany i po unieruchomieniu stopy w miejscowym szpitalu mogliśmy pojechać dalej. 17 lipca wpłynęliśmy do Helsinek.
tekst i zdjęcia: Wojciech Tomczak
You must be logged in to post a comment.