„Tolszipy”, tolszipy, i po tolszipach! TTSR’2013 – jakie były: międzynarodowe, bałtyckie, szczecińskie…
Corocznie – od ponad pół wieku – uczestniczą w nich tysiące żeglarzy, z całego świata. Tegoroczne słynne międzynarodowe regaty The Tall Ships Races, rozegrane po raz kolejny na Bałtyku, w dn. 4 lipca – 6 sierpnia br., na trasie Aarhus – Helsinki – Ryga – Szczecin, zgromadziły ponad 110 jachtów i żaglowców, z blisko 3,5 tys. żeglarzy na pokładach, z ponad 30 krajów… Szczeciński finał regat, w niepowtarzalnej scenerii Wałów Chrobrego, Starówki i Łasztowni, w afrykańskich upałach, obejrzało bezpośrednio blisko 2,5 mln mieszkańców miasta i gości, i kilkanaście milionów internautów. Podobnie było w pozostałych portach etapowych, gdzie regaty oglądałem z pokładu i z noku bukszprytu „Kapitana Borchardta”. Oficjalnych i nieoficjalnych podsumowań tego światowego święta żeglarzy było już sporo, dodam kilka moich refleksji…
– Młodzież na morzu – to nie tylko wymóg formalny, ale tradycja i jeden z najważniejszych celów całej imprezy, gdyż co najmniej połowę załogi każdej jednostki zgłoszonej do regat muszą stanowić młodzi ludzie w wieku 15-25 lat, uczący się miłości do morza od „dorosłej” kadry, stąd rankingi i nagrody dla najmłodszych i najstarszych uczestników regat. Wśród najmłodszych już kilkakrotnie były w poprzednich latach załogi szczecińskie – także w tym roku najmłodszą „tolszipową” była załoga jachtu „Urtica” z naszego Centrum Żeglarskiego, którą prowadził na całej trasie regat także najmłodszy 20-letni kapitan Tomek Andraszewicz, wychowanek doświadczonego kapitana „Zrywa” Mietka Irchy, dla odmiany jednego z najstarszych kapitanów w „tolszipowej” flotylli. Jego wychowankami są zresztą także inni kapitanowie, m.in. „Daru Szczecina”. „Magnolii” i „Olandra”. Dobry przykład żeglarskiej więzi międzypokoleniowej – na pokładzie i przy żaglach, na rejach i w kambuzie, w regatowej walce i w paradach ulicznych, w pracy i w zabawie…
- Żagle i żaglowce – wydawało się, że postęp techniczny zagrozi ich obecności na wodach całego świata, ale jest odwrotnie. To właśnie duże żaglowce – tytułowe „Tall Ships” – są głównym magnesem przyciągającym do etapowych portów regat miliony miłośników „białych ptaków oceanu”. Szczególne powodzenie miały egzotyczne żaglowce – meksykański „Cuauhtemoc”, arabski „Shabab Oman” i brazylijski „Cisne Branco”, a także repliki XVII-wiecznych fregat – szwedzki „Gotheborg” i rosyjski „Shtandart”. Łącznie żaglowców klasy A i B było ponad 40, a jachtów klasy C i D ponad 60. Wszystkie piękne, szczególnie w paradach pod żaglami, na wyjściu flotylli z każdego z portów etapowych i na koniec ze Szczecina i Świnoujścia…
- Tłumy na pokładach, nabrzeżach i falochronach – czasem mniej, czasem więcej, ale są zawsze i wszędzie, ustawiają się w kolejkach do zwiedzania żaglowców, okupują sceny i koncerty, podziwiają parady uliczne i parady pod żaglami, czy pokazy fajerwerków, tańczą z nami, robią zdjęcia, zabierają pamiątki i foldery, zbierają stemple, oklaskują nas w paradach. Wśród nich – zawsze i wszędzie – byli i są też rodacy…
- Nasza szczecińska reprezentacja – młodzieżowe załogi większości jachtów i żaglowców uczestniczących w regatach to na ogół oficjalne reprezentacje krajów lub miast, klubów, stowarzyszeń, itp. Od 2004 roku jedną z najliczniejszych i najbardziej rozpoznawalnych wśród tych kilku tysięcy młodych żeglarzy, z całego świata, jest zawsze roztańczona, w szczecińskich barwach, na ogół najlepsza i na morzu i w paradach ulicznych, oficjalna reprezentacja miasta Szczecina, od czterech lat sponsora całej imprezy i organizatora tegorocznego jej finału. Od pięciu lat, przy dodatkowym wsparciu finansowym Urzędu Marszałkowskiego województwa zachodniopomorskiego, jest to połączona oficjalna młodzieżowa reprezentacja Szczecina i Pomorza Zachodniego, która tym razem liczyła blisko 190 osób (!), z wymianą załóg na trasie regat. Tą oficjalną szczecińską flotę stanowiły cztery miejskie jachty – „Dar Szczecina”, „Zryw”, „Magnolia” i „Urtica” z Centrum Żeglarskiego (z tym że „Magnolia” – z przyczyn technicznych – wycofała się z regat i wróciła do Szczecina), i dwa specjalnie wyczarterowane żaglowce – „Fryderyk Chopin” i „Kapitan Borchard”, ten ostatni dodatkowo z laureatami Szczecińskiego Programu Edukacji Morskiej i z młodzieżą z terenu województwa na pokładzie. Na nich wszystkich, oprócz biało-czerwonej na rufie, powiewały pod salingami także bandery Pomorza Zachodniego i Szczecina. To jeszcze nie wszystko – w regatach było jeszcze siedem kolejnych szczecińskich jednostek, już poza oficjalną reprezentacją. – „Kapitan Głowacki”, „Olander”, „Bies”, „Gaudeamus”, „Goleniów”, „Nowe Warpno Sharki” i „Camelot”. Ich załogi pochodziły głównie z tzw. wolnego naboru, a część młodzieży dofinansowały też zachodniopomorskie gminy, jak m.in. Nowe Warpno i Goleniów (na jachtach „Nowe Warpno Sharki” i „Goleniów”), a także Wolin, wykupując dla odmiany dla swojej młodzieży pięć miejsc na żaglowcu „Gedania”.
Na trasie regat było łącznie aż 31 polskich jachtów i żaglowców (jak zawsze, kiedy regaty rozgrywane są „u nas”, na Bałtyku), w tym pięć w klasie A, trzy w klasie B, aż 15 w C, i osiem w D. Większość naszych załóg brała udział we wszystkich trzech etapach regat, przy czym zabrakło niestety takich sukcesów regatowych jak w ubiegłym roku, kiedy triumfowały w swoich klasach i w całości regat „Fryderyk Chopin” i „Dar Szczecina”. Tm razem dobre miejsce w regatowej czołówce potwierdził tylko „Dar Szczecina” z kapitanem Jurkiem Szwochem, zajmując trzecie miejsce na mecie obu wyścigów, co dało mu też końcowe zwycięstwo w klasyfikacji generalnej w klasie C. Na mecie pierwszego wyścigu z Aarhus do Helsinek był „na pudle” w efekcie tylko „Dar Szczecina”, wycofały się z wyścigu m.in. „Magnolia”, „Kapitan Borchardt”, „Iskra” i „Zawisza Czarny”. Lepiej poszło naszym dopiero na mecie drugiego wyścigu, z Rygi do Szczecina, kiedy całe „pudło” w klasie C należało do naszych jachtów (kolejno były to „Admirał Dickman”, „Sharki” i „Dar Szczecina”, a po trzecie miejsce w klasie A sięgnął „Fryderyk Chopin”, dodatkowo uhonorowany nagrodą za komunikację radiową. Były też wspomniane nagrody dla jachtu „Urtica”, za najmłodszą załogę i najmłodszego kapitana.
- „Generał Zaruski” i „Kapitan Borchardt” – pierwszy to legendarny Patron i legendarny żaglowiec, po długim remoncie wrócił do służby dla żeglarskiej Polski udziałem w końcowym etapie regat, z Rygi do Szczecina. Drugi z nich to najstarszy obecnie – zbudowany w 1918 r. – w czynnej flocie polskich żaglowców, a równocześnie „najmłodszy”, pod biało-czerwoną od 2011 r., uczestniczył już z sukcesami w poprzednich „tolszipach”, tym razem wyczarterowany dla oficjalnej reprezentacji Szczecina i Pomorza Zachodniego, wraz z „Fryderykiem Chopinem”. Druga młodość obu weteranów…
- Nabożeństwa ekumeniczne – są przejawem międzynarodowej solidarności ludzi morza, poszanowania wierzącej części załóg – niezależnie od ich wyznania, może też zadumy nad nicością Człowieka wobec potęgi Morza, które podczas regat też zabrało na wieczną wachtę jednego z żeglarzy, z żaglowca „Wilde Swan”. Kompletnie nie zrozumiał tego anonimowy „wolnomyśliciel”, krytykujący ideę nabożeństw ekumenicznych w tzw. „Opiniach Czytelników” „Kuriera Szczecińskiego”…
- VIP-y na pokładzie – lubią się pokazać przy takich okazjach. Koronowane głowy, prezydenci państw i miast, ambasadorowie, ważne osobistości, politycy, posłowie, działacze partyjni. Służbowo lub prywatnie, czasem coś otworzą lub zamkną, coś wręczą, wejdą na reje albo pod pokład. Czasem są to naprawdę ludzie morza, inni popełniają gafy, windując swoje PR-owskie „słupki”. Czasem w górę, czasem w dół…
Duże brawa, dla wszystkich uczestników i organizatorów „tolszipów”…
Tekst i zdjęcia: Wiesław Seidler
You must be logged in to post a comment.